Święta jak co roku obfitowały w telewizyjne premiery polsatu emitowane po raz trzydziesty któryś, oraz w kolejne zapewnienia Czesława, że Uniwersytet Zielonogórski doczeka się biblioteki z prawdziwego zdarzenia. Jedno jest pewne, Biblioteka UZ jest gdzieś, lecz nie wiadomo gdzie.
Rektor Uniwersytetu Zielonogórskiego zmobilizował zatem pion administracyjny do pracy na froncie walki o środki na inwestycje. Wiadomo powszechnie, że nikt na świecie, żadna istota żywa i nieżywa nie ośmieli się przeciwstawić woli Czesława, dlatego też uniwersyteccy spece od budowania nowych, pachnących olejnicą, oszklonych, monumentalnych gmachów natychmiast przygotowali 300. stronicowy wniosek o przyznanie 114 baniek na budowanie.
W myśl zasady: Rektor Kisielewicz budował, to ja też sobie wybuduję, Czesiek jako Rektor chciałby:
48,5 banieczek na remont budynku dydaktycznego Wydziału Elektrotechniki.
20,3 banieczek na przebudowę i remont Wcześniaka, któremu po wyburzeniu ścian nośnych trzeba upierdolić trzy pięterka by się nie zawalił.
45 baniek na: (cyt. za lokalną gazetką): pierwszy etap budowy biblioteki uniwersyteckiej. Początek w 2010 r.
Redakcja wierzy, że Uniwersytet Zielonogórski dostanie upragnioną dotację i że w winnym grodzie powstanie kolejne architektoniczne cudo na miarę odpicowanego rektoratu, w którym Czesiu przyjmuje petentów. Mamy nadzieję, że po wydaniu 45. baniek na ukończenie pierwszego etapu budowy biblioteki, znajdą się kolejne miliony na drugi i trzeci a może nawet i na czwarty etap budowy biblioteki. A kiedy już wszystkie etapy budowy zostaną ukończone, to życzymy, by znalazły się banieczki na książki bo to one są istotą biblioteki a nie ładne mury. Wszystkim pracownikom naukowym Uniwersytetu Zielonogórskiego, oraz studentom tej przewspaniałej uczelni życzymy, by doczekali tej wspaniałej chwili, tego momentu, w którym Czesław przetnie czerwono-białą wstęgę. Usiądziecie wówczas w wygodnych siedziskach poświęconych przez biskupa, by zgodnie z unikalną uniwersytecką tradycją przespać 48 godzin, w oczekiwaniu na realizacje złożonego zamówienia na jedną książeczkę.
Niecierpliwym zaś i nie obeznanym z uniwersyteckimi zwyczajami, panującymi w Zielonej Górze a także tym wszystkim, którzy chcieliby zobaczyć przynajmniej raz w życiu na żywo prawdziwą Bibliotekę – polecamy podróż do berlińskiej Staatsbibliothek (tej na Unter den Linden 8). Za 1 otrzymuje się tam kartę czytelnika i można korzystać do woli. Jeżeli mieliście kiedykolwiek kontakt z zielonogórskimi damami zza bibliotecznej lady biblioteki przy Wojska Polskiego, to będziecie pewnie zaskoczeni, że tu, w Berlinie, niecałe 200 km., od Zielonej Góry miłe panie w recepcji na pierwszym piętrze starego gmachu wybudowanego z bloków piaskowca, rejestrując ciebie nie będą wymagały dostarczenia zdjęć biometrycznych, nie zdejmą tobie odcisków palców itp., ale uśmiechną się i jedyne o co poproszą to 1 oraz numer PESEL. I żeby nie było: jeżeli nie znasz języka niemieckiego, poproszą ciebie w języku angielskim.
Jeżeli już teraz chciałbyś przejrzeć katalog tej Biblioteki, kliknij tu
2 Responses to “Uniwersytet Zielonogórski ma gdzieś bibliotekę.”
Leave a Reply