Po ekipie rektora Kisielewicza oprócz pewnego poczucia niesmaku, długów itp. pozostało kilka monstrualnych budowli z betonu i szkła, na których utrzymanie corocznie wydaje się miliony złotych. Wszystko byłoby cacy, gdyby nie to, że każdego roku liczba studentów na Uniwersytecie Zielonogórskim maleje. Młodzi ludzie kuszeni ofertami ośrodków akademickich z prawdziwego zdarzenia wybierają studia w Poznaniu, Warszawie, Wrocławiu, Krakowie itp. Tylko najwięksi idealiści decydują się na studia w Zielonej Górze wierząc – wbrew temu, co dyktują zdrowy rozsądek oraz prawa rynku pracy – że studia na zielonogórskiej alma mater staną się solidną podstawą ich życiowych karier. Innymi słowy uniwerek w Zielonej Górze zaczyna świecić pustkami. Sale wykładowe zaczynają obrastać kurzem, korytarze pustoszeją a budynki zaczynają szarzeć niczym PRL-owskie bloki z wielkiej płyty.
Zdrowy rozsądek podpowiada, że coś tu jest nie tak. Że dysproporcja między kubaturą uniwersyteckich budowli a liczbą studentów nie jest już tylko różnicą matematyczną ale staje się przepaścią o właściwościach czarnej dziury, oraz że należałoby coś z tym zrobić, bo jak tak dalej pójdzie, to Uniwersytet Zielonogórski będzie składał się tylko z rektora jego pałacu oraz kilkudziesięciu tysięcy metrów kwadratowych wolnej powierzchni biurowo-magazynowej. Zgodzimy się wszyscy, że nie o to w tym wszystkim chodzi.
Ale skoro już jesteśmy przy czarnych dziurach i innych zdarzeniach o charakterze kosmicznym, to w dzisiejszej gazetce możemy przeczytać o tym jak to nasz super rektor Czesiu podnosił rąsie na licytacji, skutkiem czego UZ wzbogacił się o jeszcze jeden budynek. Jest to pozostałość po kinie WENUS, w którym władze uniwerku zamierzają urządzić sobie obserwatorium kosmiczne.
Budynek po byłym kinie UZ kupił za bańkę z małym okładem. Koszt adaptacji budynku na obserwatorium będzie dziesięć a może piętnaście razy większy. Tego w zasadzie nie wie nikt. Bańkę na zakup dał prezydent Zielonej Góry. Fajnie. Cieszą się wszyscy, że mają takiego fajowskiego prezydenta. Forsę na remoncik i adaptację być może uda się gdzieś wycyganić. Może Unia da, może marszałek, a może Święty Mikołaj? – tego jeszcze nie wiemy. Ale wiemy na pewno, że utrzymanie roczne budynku spadnie na uczelnię, która co roku traci pewną część ministerialnych dotacji, które zależą od liczby studentów. A tych jest ciągle mniej.
Dlatego drodzy pracownicy UZ, studenci, zielonogórzanie – przygotujcie się wszyscy na podróż do krainy marzeń. Do magicznego świata, w którym Uniwersytet Zielonogórski nie będzie kojarzony już z ekipą budowlaną Kisielewicza, ze szkaradną, gargantuiczną biblioteką ani kinem przerobionym na obserwatorium czy skróconym o trzy piętra akademikiem z wyburzonymi ścianami nośnymi. W tym świecie na UZ będzie tętniło życie, ale nie życie ekip budowlanych, lecz życie naukowe. Kto wie? – Może wpatrzeni w okulary teleskopów kosmicznych nowego obserwatorium UZ dojrzycie gdzieś w odległej galaktyce planetę o nazwie NIGDYNIGDY, na której spełniły się wasze marzenia.
2 Responses to “Wszechświat! Wszechświat mój widzę ogromny”
Leave a Reply