Pracownicy Biura Promocji UZ, czując w powietrzu powiew nadchodzących wraz z nową władzą zmian postanowili popracować trochę nad poprawą wizerunku uczelni. W tym celu po zalogowaniu się na forum jednej z propagandowych witrynek opłacanych z kasy UZ rozpoczęli wymianę uwag na temat jakości kształcenia na Uniwersytecie Zielonogórskim. O tym jak spontaniczna i szczera była to pogawędka niech świadczą przytoczone fragmenty (pisownia oryginalna, skróty od redakcji):
Rafał 2012-04-09 13:44:08
Hej, planuję wybrać się na UZ, na kierunek Informatyka. Według informatorów ma on dobrą renomę i zdobył wyróżniającą ocenę PKA. A jak jest według Was? Kierunek godny polecenia na UZ? Mam jeszcze jedno pytanie odnośnie akademików. Czy można składać podanie do kilku? Jak nie przyjmą do jednego to zawsze jest możliwość, że można dostać się do innego.
Z góry wielkie dzięki za odpowiedź:)
Rafał 🙂
~mateusz 2012-04-09 14:15:05
Byłem na informatyce krótko, bo zrezygnowałem i poszedłem na coś innego, ale mam tam znajomych i sporo wiem o tym kierunku.
Ogólnie kierunek trzyma całkiem dobry poziom – jak wspomniałeś, ma najlepszą ocenę PKA i ogólnie nie odbiega wiele poziomem od dobrych, polskich politechnik.
Jeżeli będziesz się przykładał i również dużo rozwijał się na własną rękę, to nie powinieneś mieć problemów ze znalezieniem dobrej pracy w zawodzie.
Do tego na tym wydziale kładzie się bardzo duży nacisk na rozwój praktycznych umiejętności – działają akademia Siemensa, REC, ma powstać profil praktyczny itd. – ogólnie władze wydziału ukierunkowują działania tak, aby wiedza zdobywana na tych studiach odpowiadała potrzebom rynku pracy. Jest tu bardzo ścisły związek tego wydziału z przemysłem i prywatnym biznesem, co jeszcze zwiększa perspektywy studentów, daje im duże możliwości, zamiast zaśmiecać głowy samą zbędną teorią 🙂
Nie wiadomo jak długo trwałaby jeszcze ta sielska pogawędka, gdyby nie student „stefan”, który postanowił wtrącić swoje trzy grosze do – zupełnie odrealnionego jak się okazało – piarowskiego dyskursu pracownika „Rafała” z pracownikiem „mateuszem”.
~stefan 2012-04-09 18:19:41
Zarządzanie?
Masowy kierunek, rocznie zapisuje się na to prawie 200 osób. Rynek pracy raczej nie wchłonie takiej rzeszy absolwentów. Masowa produkcja licencjatów i magistrów, z której specjalnie nic nie wynika. Przyjmują praktycznie każdego, odsiew jest bardzo niewielki – w konsekwencji i poziom studiów jest słabiutki. Średnio rozgarnięty szympans byłby w stanie ogarnąć większość zagadnień tutaj wykładanych 😀
Jeżeli jesteś ambitny, chcesz się rozwijać i nie chcesz marnować czasu, to nie masz co iść na dzienne zarządzanie na UZ.
Ja studiuję ekonomię i tyle co mogę powiedzieć to, że praktycznie nic tu się nie robi, zajęć jest bardzo mało i ogólnie to w ogóle nie czujesz, że studiujesz. WEiZ to idealny wydział dla tych, co studiowanie chcą połączyć z balangowaniem i rozrywką.
A ekonomia i tak jest postrzegana jako lepszy kierunek (w sensie trudniejszy, na który idą zdolniejsi i ambitniejsi ludzie), więc możecie sobie pomyśleć, co jest na zarządzaniu.
Takie studia to strata czasu. Potem absolwenci to kończą i ubolewają, że uczyli się 5 lat, a ich "umiejętności" i "kwalifikacje" pozwalają jedynie na najniżej płatne, gówniane roboty typu siedzenie na kasie w Netto.
I dalej:
~stefan 2012-04-09 18:32:30
Ogólnie wszystkim przyszłym studentom UZ mogę stanowczo odradzić studiowanie na czymkolwiek na WEiZ, a zwłaszcza na bezpieczeństwie narodowym – chyba najbardziej gównianym i bezsensownym kierunku, jaki tu jest.
CHYBA ŻE na studia idziesz po to, aby:
– w końcu wyrwać się od starych z chaty i zażyć trochę wolności
– imprezować, latać po klubach (Heaven, Demon itd.), spożywać alkohol w ilościach znacznych (albo i narkotyki jak kto woli), bez obaw, że odbije się to na studiach i że się coś zawali
– opierdalać się, leżeć brzuchem do góry przez cały semestr, aby do książek zajrzeć tylko na parę dni przed sesją
– po prostu zdobyć papierek, bo wierzysz, że ma on wartość większą niż skrawek papieru toaletowego urwanego z UZ-etowego kibla 😀
wtedy jak najbardziej polecam WEiZ! 🙂
Przypadek „stefana” w pewnych cywilizowanych krajach zostałby odpowiednio zakwalifikowany zgodnie z wytycznymi zawartymi w podręcznikach psychiatrii klinicznej. Lecz w Zielonej Górze, na Uniwersytecie – czyli w miejscu, w którym cuda zdarzają się częściej niż w bajkach – „stefan” jest niczym się nie wyróżniającym elementem tła. Zdając sobie sprawę z własnego położenia radzi tym, którzy pójdą jego śladami:
~stefan 2012-04-09 18:41:57
[…] zazwyczaj aby dobrze zdać egzamin wystarczy tutaj albo wykuć jakieś gotowe opracowanie czy notatki krążące wcześniej w sieci, albo wydrukować sobie i umiejętnie schować ściągę. Studentów jest tu takie zatrzęsienie, że nie ma fizycznej możliwości, aby na egzaminie ktokolwiek skontrolował taki tłum, czy przypadkiem ktoś nie ściąga. Ściąganie jest tutaj na porządku dziennym i nikt tego specjalnie nie ściga, bo w sumie i nie ma jak. Egzaminów ustnych na WEiZ praktycznie nie ma. Dlaczego? A bo komu by się chciało egzaminować ustnie 180 osób, z których zdecydowana większość ch**** umie? Toż to przekraczałoby siły psychiczne jakiegokolwiek wykładowcy 😀 Aczkolwiek zdarzają się i tacy twardziele 🙂
Nikt w redakcji nie uwierzył „stefanowi”. Nawet Pani Jadzia, która jak na porządną babkę przystało zwykle łatwo daje sobie kit wcisnąć, tym razem głośno przyznała, że opowieści „stefana” to bajeczki wyssane z palca. Kobiecina jednak martwi się tymi ziarenkami prawdy, które zawsze tkwią takich nawet najbardziej fantastycznych historyjkach.
Leave a Reply